Możesz, ale nie musisz

Albert Ziarko
15 kwietnia 2016 | Aktualności

Podczas pisania ostatniego artykułu przeniosłem się na półkę z książkami: lektura z pogranicza biznesu przywołała kilka skojarzeń czysto beletrystycznych. Wybrałem wówczas te trzy, które w moim odczuciu najlepiej zilustrowały przedstawiane poglądy, dotyczące bycia liderem i podejmowania decyzji. Siłą rzeczy wiele innych przykładów przepadło z kretesem – zostały odłożone na później lub świętego nigdy. Jednak kilku zrobiło mi się naprawdę żal, dlatego postanowiłem wykorzystać je w inny sposób. Oto ten pierwszy i chyba najważniejszy.

John Steinbeck, wielki amerykański pisarz, noblista. “Na wschód od Edenu” to jedna z jego najbardziej znanych książek, zekranizowana przez Elię Kazana, z niezapomnianą rolą Jamesa Deana. Znajdą się co prawda tacy –  łącznie ze mną –  którzy powiedzą, że film powinien nosić inny tytuł lub przynajmniej powinno się czytelnikom książki jasno powiedzieć, że scenariusz został tylko nią zainspirowany i nie stanowi wiernego przeniesienia… Jakkolwiek, gdyby ktoś postanowił zgłębić temat i poprzestać tylko na filmie, proszę potraktować to jako ważną informację.

“Na wschód od Edenu” to wielka saga o rodzinie Trasków, o amerykańskim społeczeństwie, o tyglu kulturowym, który od początku jest stałym elementem miejscowego krajobrazu. Nie będę opisywał jej fabuły –  dość że wspomnę, że uważam ją za jedną z najlepszych książek, które czytałem. Wprost nie mogłem się oderwać, a niektóre zdarzenia – szczególnie rozmowy głównych bohaterów – na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Scena, w której Adam Trask – zamożny amerykański farmer, jego przyjaciel, stary Samuel – biedny rolnik samouk, z pochodzenia Irlandczyk, oraz służący Trasków – Chińczyk Li rozmawiają na tematy teologiczne sprawiła, że musiałem przerwać lekturę. Czułem się tak, jakbym nagle dowiedział się o czymś przełomowym, absolutnie unikalnym i tak doniosłym, że jest w stanie w znaczący sposób wpłynąć na moje życie. Poniżej cytuję – jest to dość długi fragment:

“[…] Po dwóch latach uznaliśmy, że możemy już przystąpić do pańskich szesnastu wersetów z czwartego rozdziału Genesis. Moi starzy panowie też uważali, że tamte słowa są bardzo doniosłe: “będziesz” czy “masz”. A oto skarb, do którego się dokopaliśmy: “Możesz”. “Możesz panować nad grzechem”. Starzy panowie uśmiechnęli się, pokiwali głowami i poczuli, że dobrze spędzili te lata. Poza tym to wyłuskało ich z chińskiej skorupy i teraz studiują grekę. Samuel powiedział:

– To niewiarygodna historia. Starałem się ją śledzić, ale może coś mi się wymknęło. Dlaczego to słowo jest takie ważne?

Ręka Li drżała, kiedy napełniał delikatne czareczki. Wychylił swoją jednym haustem.

– Czyż pan nie rozumie?! – zawołał. – Amerykańskie tłumaczenie nakazuje ludziom tryumfować nad grzechem, a grzech można nazwać niewiedzą. Przekład króla Jakuba daje obietnicę w słowie “będziesz”, co oznacza, że ludzie z całą pewnością nad grzechem zatryumfują. Natomiast słowo hebrajskie, wyraz timszel – “możesz” – daje prawo wyboru. Kto wie, czy to nie najważniejsze słowo na świecie. Mówi ono, że droga jest otwarta. Przenosi odpowiedzialność na człowieka. Bo jeśli “możesz”, to znaczy również, że “możesz nie”. Rozumie pan?

– Tak, rozumiem. Rozumiem. Ale ty przecież nie wierzysz, że to jest boski zakon. Dlaczego więc przywiązujesz do tego taką wagę?

– A! – zawołał Li. – To właśnie od dłuższego czasu chciałem panu powiedzieć. Przewidywałem nawet pańskie pytanie i jestem dobrze przygotowany. Każde dzieło pisane, które wywarło wpływ na myślenie i życie nieprzeliczonych rzesz ludzkich, jest ważne. Otóż istnieją miliony ludzi zjednoczonych w różnych sektach i kościołach, którzy wyczuwają to jak rozkaz – “masz” – i cały wysiłek skupiają na posłuszeństwie. I są także inne miliony, które czują przeznaczenie w słowie “będziesz”. Żaden ich czyn nie może zmienić tego, co się stanie. Ale “możesz”? Przecież to daje człowiekowi wielkość, czyni go równym bogom, bo w swojej słabości i brudzie, w morderstwie własnego brata ma zawsze to wielkie prawo wyboru. Może wybrać sobie własną drogę, stanąć do walki i zwyciężyć! […]”

Więc możesz, możesz ale nie musisz. W życiu i w biznesie. Masz wybór. Jesteś panem swojego losu. Niby nic szczególnego –  gwarantuję jednak, że daje do myślenia, zarówno podczas czytania książki jak i później.  I zostaje z czytelnikiem na długo, być może na zawsze.

W dzisiejszym demokratycznym świecie możliwość wyboru to przecież najważniejsza swoboda obywatelska, coś co mamy, co nam się należy, czego nikt nam nie może odebrać. Nie chcę wchodzić w szczegóły, nie chcę rozmieniać tego na drobne, czując podświadomie, że obrona tej tezy akurat na tym poziomie mogłaby przerodzić się w światopoglądową dyskusję.

Przenieśmy jednak Timszel do biznesu i zbadajmy przynajmniej jeden jego wycinek. Coraz więcej organizacji stawia na samodzielność pracowników, na samozarządzanie zespołów, na budowanie poczucia odpowiedzialności – tej w rozumieniu aktywnym, kreatywnym i dojrzałym. Czym to wszystko jest, jeżeli nie powiedzeniem ludziom, że mogą i że mogą też nie? Mogą wybrać, sami zdecydować, wziąć odpowiedzialność, stać się właścicielem czy choćby opiekunem jakiejś idei, sprawy czy projektu.

Dziś, szczególnie w dojrzałych organizacjach co raz rzadziej wydaje się polecenia czy rozkazy. Nawet tzw. okólniki pisane są profesjonalnym i naturalnym językiem porozumienia, przekonywania i aktywizowania. Uważam, że to dobrze. Dzięki temu, dzięki zmianie sposobu komunikacji i dzięki wielu innym działaniom możemy zrzucić z siebie odium determinacji i pewnej bezsilności, które być może niektórzy z nas niosą ze sobą jako genetyczny spadek, otrzymany po rodzicach wychowywanych w czasach pozbawionych przynajmniej niektórych wartości. Dziś większość socjologów i psychologów w zasadzie jest co do tego zgodna.. Na zakończenie powiem jeszcze, że Timszel stało się dla mnie jednym ze słów, które dość często cytuję, słowem – kluczem czy słowem – porozumieniem z tymi, którzy nie tylko znają jego znaczenie, ale co podobnie jak ja odkryli jego moc w wypowiedzi Chińczyka Li.

Jeżeli nie znajdziesz czasu na przeczytanie całej książki Steinbecka, możesz przeczytać choćby fragment, który szczególnie polecam: [LINK] Potem tradycyjnie możesz posłuchać dobrej muzyki, która inspiruje i nie zniechęca:

Pamiętaj, możesz, ale możesz też nie. Możesz, ale nie musisz.

Bądź pierwszą osobą, która doda komentarz.

Zostaw komentarz